Zaraz po pracy pojechała z ojcem
do domu, gdzie czekała już na nich przygotowana przez Beatę kolacja.
Jeszcze kilka miesięcy temu w życiu by nie pomyślała, że Beata tak
dobrze może radzić sobie w kuchni, a jednak. Za każdym razem kolacja
była coraz lepsza.
- No powiem Ci, że
wygląda rewelacyjnie. – zachwyciła się czując zapach przygotowanej przez
siostrę kolacji, a chwile potem widząc ją już na stole w salonie
- Zapytaj lepiej, czy tak samo dobrze smakuje.
- Tato! Ostatnio mówiłeś, że gotuje coraz lepiej.
- Bo to prawda, ale zdarzają Ci się jeszcze pomyłki.
- Mogłeś nie kończyć.
- A gdzie Maks?
- W domu.
- Nie przyjdzie?
- Nie. Jest padnięty po tym nocnym dyżurze.
- Zadzwoń do niego. Miał dużo czasu .Na pewno zdążył już odespać.
- Córciu a nasze towarzystwo już Ci nie wystarcza?
- Twoje towarzystwo tato jest niezastąpione.
- No wiec daj Maksowi spokój. Niech chłopak regeneruje siły.
- Zregenerowałby gdyby zjadł moją kolację.
- Albo wyczuł, co się święci i dlatego nie przyszedł.
- Tato!
- Dobrze już dobrze. Siadajmy, bo wszystko wystygnie. Ala jedz, bo marnie wyglądasz.
- Dziękuję Ci bardzo tato za komplement.
- Mówię to, co widzę.
- Tata ma rację. Tato chyba będziesz musiał porozmawiać z Maksem, bo coś słabo o nią dba.
- Jak na razie, to
bardziej chyba trzeba zadbać o Maksa. Ala? – spojrzał na córkę czekając
na jej reakcję. Widział przecież, co się z nimi dzieje, a w
szczególności z Maksem
- Nie bądź na niego zły. Ten pacjent to przypadek. Przecież wiesz, że Maks jest świetnym lekarzem.
- Nie kwestionuje, że nie jest, ale widzę, że dzieje się z nim coś niedobrego. Pytanie tylko, co?
- Co masz tato na myśli?
- Ja sama nie wiem, co się z nim dzieje.
- Zmienił się. O to
wam chodzi? Ale to chyba normalne po takich przeżyciach, nie? –
dopytywała Beata nie znając sytuacji z porannego obchodu
- Córciu, co się dzieje?
- Ala no, co Ty? – spojrzała na siostrę podążając za wzrokiem ojca. Zauważyła w oczach Szymańskiej gromadzące się łzy
- Nie potrafię mu pomóc.
- Rozmawialiście o tym, co się tam stało?
- Nie. Maks nie chce
o tym rozmawiać. I w tym właśnie jest problem. Raz jest dobrze,
zachowuje się tak jak zawsze, żartuje, a chwilę potem zamyka się w
sobie, a ja nie mogę do niego dotrzeć.
- Ala, a Maks miał po powrocie konsultację z psychologiem?
- Z tego, co wiem, to nie.
- I tu być może jest błąd.
- Tato, myślisz, że to tak łatwo.
- Nie łatwo, ale czasami nie ma innego wyjścia.
- Maks nie pójdzie do psychologa.
- Ala, ale może powinnaś spróbować. Ciebie może posłucha.
- Beata, mówisz tak jakbyś nie znała Maksa. On jest święcie przekonany, że cokolwiek się dzieje, on sam sobie poradzi.
- A Ty też jesteś o tym przekonana?
- Tato, ja nie wiem, co się tam działo. Nie wiem, co siedzi w głowie Maksa, ale mogę się jedynie domyślać, co on tam przeszedł.
- Wszyscy się możemy domyślać, ale żadne z nas go nie zrozumie.
- Bardzo się zmienił.
- Nie powinien tak szybko wracać do pracy.
- Może powinniście gdzieś wyjechać? Złapałby dystans. Może by Ci coś powiedział. Ja bym mu chyba nie odpuściła.
- Odpuściłabyś gdybyś widziała, jak go to męczy. On ewidentnie nie chce rozmawiać o Somalii.
- Ale zdjęcia nam pokazał.
- Bo nie pytaliśmy o szczegóły.
- Jeszcze trochę i
też przez to zaczniesz wariować. – stwierdziła Beata niemal od razu
wyczuwając na sobie spojrzenia siostry i ojca – No, co się tak
patrzycie? Stan emocjonalny może się udzielać. A Maksa jak się
przyciśnie, to potrafi wszystko wyśpiewać. Coś o tym wiem, nie?
- Wolałbym nie wiedzieć, co Ty takiego wiesz na ten temat.
- Oj tato.
- Teraz to oj tato, a co było kiedyś? Nic tylko Maks.
- To było dawno.
- Ale prawda.
- Byłam młoda. Maks był inny. Teraz byśmy się nie dogadali.
- Bo nie chciał z Tobą rozmawiać.
- Tato to jest zamknięty rozdział. Maks na szczęście Ali, zmądrzał. Jest mądrzejszy ode mnie.
- I to Cię martwi?
- Tato, facet nie może być mądrzejszy od babki, bo owinie ją sobie wokół palca. A ma być odwrotnie.
- Wychowałem feministkę.
- Taka malutką.
– Ala zostaniesz u nas na noc?
- Zostanę, ale tylko do śniadania. – zastrzegła przypominając sobie o tym, że obiecała Maksowi, że następny dzień spędzi u niego
- A kto by Cię chciał trzymać tu dłużej.
- Ej, tato słyszałeś, co ona powiedziała? – spytała z udawanym oburzeniem dobrze wiedząc, że Beata żartowała
- Kłóćcie się, kłóćcie. Chętnie posłucham.
Wieczór u ojca jak
zwykle przebiegł w świetnej atmosferze. Lubiła spędzać z nimi czas. W
końcu czuła, że ma rodzinę. Świetną siostrę, która czasami potrafi być
złośliwa, ale taki urok młodszych sióstr i fantastycznego, mądrego
życiowo ojca, o którym zawsze marzyła. Przyjazd do Torunia bardzo wiele
zmienił w jej życiu i choć zrobiła to pod wpływem emocji i chwili to
teraz za żadne skarby nie wróciłaby do Warszawy. Nie żałowała
przeniesienia się do Copernicusa. Co prawda na początku nie było łatwo. W
zasadzie to w ogóle nie ma łatwo, bo w końcu ciągle coś się dzieje.
Przecież jej początkowa relacja z Leonem też nie była najlepsza. Co
prawda wiedziała, że uważa ją za dobrego chirurga, ale stażu
transplantacyjnego nie dostałaby gdyby nie rezygnacja Maksa. Domyślała
się, że zdanie ordynatora bardzo się w tej sytuacji liczyło. Cieszyła
się, że ojciec tak dobrze przyjął Maksa z powrotem nie tylko na oddział,
ale i do siebie mimo tego, że wyjechał tak niespodziewanie zostawiając
ją w nie najlepszym momencie życia. Jakby nie patrzeć uciekł od
problemu, jakim stał się dla niego Gustaw. Po tym wszystkim Leon wykazał
się ogromną wyrozumiałością. Stać go było na rozmowę z Krystyną i
Gustawem tłumacząc sobie zachowanie Kellera niczym innym jak tylko
chorobą. Traktował Maksa tak jakby tych wydarzeń sprzed kilku miesięcy w
ogóle nie było, co jej również znacznie ułatwiało sytuację.
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz