wtorek, 5 listopada 2013

Cz. 3 – Zmienił się.



Zaraz po pracy pojechała z ojcem do domu, gdzie czekała już na nich przygotowana przez Beatę kolacja. Jeszcze kilka miesięcy temu w życiu by nie pomyślała, że Beata tak dobrze może radzić sobie w kuchni, a jednak. Za każdym razem kolacja była coraz lepsza.
- No powiem Ci, że wygląda rewelacyjnie. – zachwyciła się czując zapach przygotowanej przez siostrę kolacji, a chwile potem widząc ją już na stole w salonie

- Zapytaj lepiej, czy tak samo dobrze smakuje.

- Tato! Ostatnio mówiłeś, że gotuje coraz lepiej.

- Bo to prawda, ale zdarzają Ci się jeszcze pomyłki.

- Mogłeś nie kończyć.

- A gdzie Maks?

- W domu.

- Nie przyjdzie?

- Nie. Jest padnięty po tym nocnym dyżurze.

- Zadzwoń do niego. Miał dużo czasu .Na pewno zdążył już odespać.

- Córciu a nasze towarzystwo już Ci nie wystarcza?

- Twoje towarzystwo tato jest niezastąpione.

- No wiec daj Maksowi spokój. Niech chłopak regeneruje siły.

- Zregenerowałby gdyby zjadł moją kolację.

- Albo wyczuł, co się święci i dlatego nie przyszedł.

- Tato!

- Dobrze już dobrze. Siadajmy, bo wszystko wystygnie. Ala jedz, bo marnie wyglądasz.

- Dziękuję Ci bardzo tato za komplement.

- Mówię to, co widzę.

- Tata ma rację. Tato chyba będziesz musiał porozmawiać z Maksem, bo coś słabo o nią dba.

- Jak na razie, to bardziej chyba trzeba zadbać o Maksa. Ala? – spojrzał na córkę czekając na jej reakcję. Widział przecież, co się z nimi dzieje, a w szczególności z Maksem

- Nie bądź na niego zły. Ten pacjent to przypadek. Przecież wiesz, że Maks jest świetnym lekarzem.

- Nie kwestionuje, że nie jest, ale widzę, że dzieje się z nim coś niedobrego. Pytanie tylko, co?

- Co masz tato na myśli?

- Ja sama nie wiem, co się z nim dzieje.

- Zmienił się. O to wam chodzi? Ale to chyba normalne po takich przeżyciach, nie? – dopytywała Beata nie znając sytuacji z porannego obchodu

- Córciu, co się dzieje?

- Ala no, co Ty? – spojrzała na siostrę podążając za wzrokiem ojca. Zauważyła w oczach Szymańskiej gromadzące się łzy

- Nie potrafię mu pomóc.

- Rozmawialiście o tym, co się tam stało?

- Nie. Maks nie chce o tym rozmawiać. I w tym właśnie jest problem. Raz jest dobrze, zachowuje się tak jak zawsze, żartuje, a chwilę potem zamyka się w sobie, a ja nie mogę do niego dotrzeć.

- Ala, a Maks miał po powrocie konsultację z psychologiem?

- Z tego, co wiem, to nie.

- I tu być może jest błąd.

- Tato, myślisz, że to tak łatwo.

- Nie łatwo, ale czasami nie ma innego wyjścia.

- Maks nie pójdzie do psychologa.

- Ala, ale może powinnaś spróbować. Ciebie może posłucha.

- Beata, mówisz tak jakbyś nie znała Maksa. On jest święcie przekonany, że cokolwiek się dzieje, on sam sobie poradzi.

- A Ty też jesteś o tym przekonana?

- Tato, ja nie wiem, co się tam działo. Nie wiem, co siedzi w głowie Maksa, ale mogę się jedynie domyślać, co on tam przeszedł.

- Wszyscy się możemy domyślać, ale żadne z nas go nie zrozumie.

- Bardzo się zmienił.

- Nie powinien tak szybko wracać do pracy.

- Może powinniście gdzieś wyjechać? Złapałby dystans. Może by Ci coś powiedział. Ja bym mu chyba nie odpuściła.

- Odpuściłabyś gdybyś widziała, jak go to męczy. On ewidentnie nie chce rozmawiać o Somalii.

- Ale zdjęcia nam pokazał.

- Bo nie pytaliśmy o szczegóły.

- Jeszcze trochę i też przez to zaczniesz wariować. – stwierdziła Beata niemal od razu wyczuwając na sobie spojrzenia siostry i ojca – No, co się tak patrzycie? Stan emocjonalny może się udzielać. A Maksa jak się przyciśnie, to potrafi wszystko wyśpiewać. Coś o tym wiem, nie?

- Wolałbym nie wiedzieć, co Ty takiego wiesz na ten temat.

- Oj tato.

- Teraz to oj tato, a co było kiedyś? Nic tylko Maks.

- To było dawno.

- Ale prawda.

- Byłam młoda. Maks był inny. Teraz byśmy się nie dogadali.

- Bo nie chciał z Tobą rozmawiać.

- Tato to jest zamknięty rozdział. Maks na szczęście Ali, zmądrzał. Jest mądrzejszy ode mnie.

- I to Cię martwi?

- Tato, facet nie może być mądrzejszy od babki, bo owinie ją sobie wokół palca. A ma być odwrotnie.

- Wychowałem feministkę.

- Taka malutką. 
                                                   – Ala zostaniesz u nas na noc?

- Zostanę, ale tylko do śniadania. – zastrzegła przypominając sobie o tym, że obiecała Maksowi, że następny dzień spędzi u niego

- A kto by Cię chciał trzymać tu dłużej.

- Ej, tato słyszałeś, co ona powiedziała? – spytała z udawanym oburzeniem dobrze wiedząc, że Beata żartowała

- Kłóćcie się, kłóćcie. Chętnie posłucham.

Wieczór u ojca jak zwykle przebiegł w świetnej atmosferze. Lubiła spędzać z nimi czas. W końcu czuła, że ma rodzinę. Świetną siostrę, która czasami potrafi być złośliwa, ale taki urok młodszych sióstr i fantastycznego, mądrego życiowo ojca, o którym zawsze marzyła. Przyjazd do Torunia bardzo wiele zmienił w jej życiu i choć zrobiła to pod wpływem emocji i chwili to teraz za żadne skarby nie wróciłaby do Warszawy. Nie żałowała przeniesienia się do Copernicusa. Co prawda na początku nie było łatwo. W zasadzie to w ogóle nie ma łatwo, bo w końcu ciągle coś się dzieje. Przecież jej początkowa relacja z Leonem też nie była najlepsza. Co prawda wiedziała, że uważa ją za dobrego chirurga, ale stażu transplantacyjnego nie dostałaby gdyby nie rezygnacja Maksa. Domyślała się, że zdanie ordynatora bardzo się w tej sytuacji liczyło. Cieszyła się, że ojciec tak dobrze przyjął Maksa z powrotem nie tylko na oddział, ale i do siebie mimo tego, że wyjechał tak niespodziewanie zostawiając ją w nie najlepszym momencie życia. Jakby nie patrzeć uciekł od problemu, jakim stał się dla niego Gustaw. Po tym wszystkim Leon wykazał się ogromną wyrozumiałością. Stać go było na rozmowę z Krystyną i Gustawem tłumacząc sobie zachowanie Kellera niczym innym jak tylko chorobą. Traktował Maksa tak jakby tych wydarzeń sprzed kilku miesięcy w ogóle nie było, co jej również znacznie ułatwiało sytuację.

...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz