Zostawił Alicję pod opieką Leona, a sam wrócił do swojego mieszkania. Jadąc samochodem myślał o powodzie
tego osłabienia Alicji, ale szybko stwierdził, że takie myślenie bez badań nie
ma sensu, bo przecież przyczyn może być wiele. Martwiło go to jednak, tym
bardziej, że Alicja nie zgadza się na zrobienie badań. Uparta dokładnie tak
samo jak Leon. Miał nadzieje, że rzeczywiście po prostu jest osłabiona, ale
jego obawy i troska o nią wcale się przez to nie zmniejszyły.
Kiedy zajechał do
domu już od progu usłyszał głos swojego ojca. Umawiał się z matką, że nie
będzie go już wpuszczała do jego mieszkania. Obiecała mu to, ale najwyraźniej
nie za bardzo się do tej obietnicy dostosowała. A on teraz nie bardzo wiedział,
jak się zachować. Najchętniej wyprosiłby ojca z mieszkania, ale z drugiej
strony nie chciał robić mu awantury i przy tym przykrości matce.
Wszedł w głąb
mieszkania zastając rodziców w kuchni. Siedzieli przy stole i najzwyczajniej w
świcie rozmawiali pijąc kawę i zajadając się ciastem.
- Widzę, że humor
dopisuje. – inaczej nie mógł skomentować tej sytuacji, jaką zastał, czym od
razu zwrócił na siebie uwagę rodziców
- To ja już będę
szedł.
- No tak chyba będzie
lepiej. – zareagował na słowa ojca nawet przez chwilę na niego nie patrząc
- Maks, synku…
- Nie mamo. Umawialiśmy
się na coś.
- To ja przyszedłem
bez zapowiedzi.
- I więcej tego nie
rób.
- Krysiu odezwę się
do Ciebie jutro. A Ty się uspokój i przemyśl dobrze, co robisz.
- Szkoda, że nie
powiedziałeś mi tego zaraz po tym, gdy władowałeś się Alicji do łóżka. Gdybyś
mi tak wtedy doradził to może wtedy jeszcze bym Cię posłuchał. I nie musiałbym
teraz martwić się o swoją narzeczoną.
- … do widzenia. –
pożegnał się nie słysząc odpowiedzi ani od żony, ani tym bardziej od syna.
Wyszedł z mieszkania Maksa ze świadomością, a nawet z pewnością, że Maks w
końcu przejrzy na oczy i przeprosi go za swoje zachowanie. W końcu to jego syn.
Ta sama krew. Zawsze Maks był po jego stronie i wiedział, że tym razem stanie
się tak samo. Prędzej czy później młody przejrzy na oczy i przekona się, że
Alicja nie jest warta jego uczucia.
- Co się stało z
Alicją? – spytała w końcu widząc, że coś go gryzie
- Co się z Tobą mamo
stało?! Dlaczego jesteś od niego taka uzależniona?!
- Nie krzycz.
- Mamo, co Ty
wyprawiasz. Prosiłem Cię o coś, tak? Obiecałaś mi, że nie będziesz się z nim tu
spotykała. Przeszło mi przez myśl żeby zabrać dzisiaj Alicję do siebie i co?
Jak ona by się poczuła? Nie myślisz o tym.
- Maks nie
zapraszałam Gustawa. Sam przyszedł. Miałam go nie wpuścić?
- Tak. Właśnie tak.
On nie ma prawa wstępu do tego mieszkania.
- Alicja nie
przychodzi.
- Nie przychodzi, bo
się boi. Ja zapewniam ją, że go tu nie spotka, a dzisiaj, co by było? Nie
myślisz o tym? Zresztą tu nie chodzi tylko o Alicję. Nie chcę go widzieć, nie
zamierzam się z nim kontaktować i nie będę tłumaczył sobie jego zachowania tak
jak Ty. Choroba. On wcale nie jest chory. Gdyby był chory to by się leczył. A
nie robi tego i nie zamierza tego zrobić. I robi to z premedytacją. Zero
wyrzutów sumienia i względem Ciebie, i względem mnie i przede wszystkim
względem Alicji. On niczego nie żałuje, rozumiesz?
- Żałuje.
- Taaa… chyba tylko
tego, że mu się nie udało.
- Maks. To Twój
ojciec.
- No właśnie. Dlatego
mam sobie wmawiać, że wszedł do łóżka Alicji pod wpływem, czego? Słabości? Tak
to sobie tłumaczysz? Jak Ty sobie w ogóle wyobrażasz dalsze życie z nim? Jeden
dom, jedna sypialnia, jedno łóżko. Będziesz tak umiała? Zresztą, po co ja
pytam. Przez tyle czasu Ci to nie przeszkadzało to, dlaczego teraz miałoby
przeszkadzać. W końcu różnica polega tylko na tym, że tym razem próbował
zgwałcić narzeczoną Twojego syna.
- Myślisz, że to nie
ma dla mnie znaczenia? Myślisz, że mnie to nie boli?
- Nie widzę, żeby Ci
to przeszkadzało skoro wracasz z nim do domu.
- Zmienił się.
- Zmienił się? Na
gorsze chyba. Bo nie uwierzę, że chciał dobrze nachodząc jeszcze Alicję w
szpitalu.
- W sobotę nas już tu
nie będzie. Będziesz miał spokój.
- … - poczuł lekkie
wyrzuty sumienia. Nie chciał, aby matka czuła, że jej obecność jest dla niego
uciążliwa. Nie chodziło przecież o nią tylko o Gustawa – Mamo tu nie chodzi o
Ciebie. Przecież wiesz, że chciałbym żebyś tu została. Ale bez niego. Nie chcę
żeby Cię więcej krzywdził. Dlaczego się tak upierasz.
- Bo to mój mąż?
Ojciec mojego dziecka?
- Nie jestem już
dzieckiem. Nie musisz być z nim ze względu na mnie. Radzę sobie bez niego i Ty
też sobie poradzisz. Nie musisz być od niego uzależniona.
- Jeśli zostanę to
Alicja nigdy nie zazna spokoju. Zawsze będę jej o nim przypominała.
- Tak samo, jak ja. Alicja
chciałaby żebyśmy utrzymywali ze sobą kontakt. Jeśli z nim wyjedziesz to będzie
to utrudnione.
- Ty jesteś tu
najważniejszy. Ty i Alicja. Chcecie być razem, kochacie się i wiem, że jesteś z
nią szczęśliwy. Lepiej ułożycie sobie życie bez naszej obecności.
- Nie przekonam Cię?
- … Maks, synku tak
naprawdę będzie dla Was lepiej.
- A co ze ślubem? Nie
mówię, że już teraz, ale chciałbym żebyś na nim była, jeśli Alicja zechce
zostać moją żoną. Co z dziećmi?
- Alicja jest w
ciąży? Dlatego się o nią tak martwisz?
- Martwię się bo ją
kocham. Nie najlepiej się ostatnio czuje, ale to nie o to chodzi. Nie chcesz
widywać się z wnukami, jeśli się pojawią?
- Oczywiście, że bym
chciała, ale żeby te wnyki się pojawiły to potrzebny wam jest spokój.
- Alicja mówi to
samo.
- Chcesz mieć teraz
dziecko?
- … - zastanowił się
przez chwilę w dalszym ciągu mając wątpliwości, co do tego, czy czasami
rzeczywiście ten obecny stan Alicji nie ma związku z tym, że być może jest w
ciąży
- Maks?
- Jeszcze nie teraz.
Mówi, że nie jest w ciąży, ale…
- Wie lepiej od
Ciebie.
- Wiem, wiem, ale
przecież taka pewna też być nie może. A ona nawet nie chce zrobić badań.
- Widocznie nie widzi
potrzeby.
- Zachowuje się tak
jakby nie chciała mi o czymś powiedzieć.
- Dlaczego miałaby
ukrywać przed Tobą ciążę?
- Albo jej brak.
- O czym Ty mówisz?
- Sam nie wiem. Pójdę
się położyć. Rano muszę być w szpitalu. – miał wątpliwości i nie ukrywał ich
przed samym sobą. Podejście Alicji było naturalne. Nikt przecież nie lubi
szpitali i tych wszystkich badań. Nawet lekarze, dlatego całkiem normalne było
to, że broniła się jak mogła przed tym, aby dokładnie się przebadać. Nie
rozumiał tylko, dlaczego nie chce nawet zrobić testu ciążowego. Aż tak przecież
pewna być nie może. Z taki myśleniem położył się do łóżka i o dziwo szybko
zasnął.
Alicja niestety nie
miała tak łatwo ze snem. Rozmowa z Maksem trochę namieszała jej w głowie. Co
prawda, co do tego, że nie jest w ciąży była pewna, ale z drugiej strony, co by
było gdyby była jednak w ciąży i za kilka miesięcy miałoby pojawić się ich
dziecko? Maks powiedział, że nie miałby nic, przeciwko, ale kiedyś przecież
powiedział jej, że przy ich zawodzie obecność dziecka nie jest raczej wskazana.
Wyglądało na to, że zmienił zdanie.
- Cześć siostra.
Śpisz?- weszła do pokoju Alicji bez uprzedniego pukania zwracając na siebie jej
uwagę
- Nie. Przysypiam
tylko.
- Właśnie widzę, że
taka śnięta jesteś.
- Bo chce mi się
spać, a nie mogę zasnąć.
- Ojciec mi mówił, co
się stało w szpitalu.
- Nic się nie stało.
Panikują.
- Być może, ale Ala,
dlaczego się tak bronisz przed tymi badaniami?
- Bo nie ma potrzeby
robić afery.
- A co to za afera?
Jejku no pójdziesz do szpitala przebadasz się i tyle. Rutyna, tak? Zresztą
powinnaś się pilnować po operacji. To nie będzie nic dziwnego. A ojciec z
Maksem przynajmniej się uspokoją. Przestaną Cię pilnować.
- Powinnaś się
cieszyć, że odwracam uwagę ojca od Ciebie.
- Cieszę się, ale
wolałabym żebyś zrobiła to z innego powodu. Zobaczysz, że wylądujesz obok
jakiejś pacjentki. – postraszyła kładąc się obok siostry z głową na poduszce
- Hehe, dziękuję Ci
bardzo. Dobrze mi życzysz.
- Oj Ala no nie daj
się prosić.
- Ojciec Cię
przysłał.
- Ojciec się martwi. –
odpowiedziała z uśmiechem wdychając zapach wokół siebie
- Hehe, co Ty robisz?
– spojrzała na poczynania młodszej siostry z niemałym zdziwieniem i zarazem
rozbawieniem
- Co? Czuję Maksa.
- Hehe spadaj. –
zaśmiała się niemal zwalając Beatę z łóżka.
Śmiejąc się wyszła z
pokoju z nadzieją, że Alicja przemyśli sobie kwestię zrobienia badań i w końcu
ulegnie. Sama też się zastanawiała nad gorszym samopoczuciem siostry i
całkowicie popierała upór Maksa i ojca.
Cieszyła się, że
wszyscy się o nią tak troszczą, ale z czasem stawało się to uciążliwe i
denerwujące. Teraz jednak nie myślała o tym, co ją denerwuje tylko o tym, czego
aktualnie by chciała. Nie mogła zasnąć, a w takim momencie zawsze brakowało jej
przy sobie Maksa. Na pewno jakoś zaradziłby jej bezsenności. Sięgnęła ręką po
komórkę bez wahania wystukując na klawiaturze kilka słów.
„Śpisz?”
Wysłała wiadomość
zadając mu tak głupie pytanie praktycznie w środku nocy. Ale miała nadzieję, że
jednak nie śpi.
„Już nie.”
Uśmiechnęła się do
siebie na samą myśl o jego minie i o tym, co sobie pomyślał, kiedy ze snu
wybudził go dźwięk przychodzącej wiadomości.
„Obudziłam Cię?”
„Nie skąd. Czekałem
aż się do mnie odezwiesz.”
„Przyjedziesz po mnie
rano? Pojadę z Tobą do szpitala.”
„Przyjadę. A teraz
śpij. I daj spać innym.”
Zaśmiała się
odczytując ostatniego sms’a. Cały Maks. Nie owija w bawełnę. Wiedziała jednak,
że nie napisał tego ze względu na siebie, a na nią chcąc w ten sposób nakłonić
ją do odpoczynku. Dała mu spokój nie chcąc, aby zamartwiał się jeszcze
bardziej. I tak wystarczająco już przysporzyła mu zmartwień.