czwartek, 27 lutego 2014

Cz. 16 – Mój ojciec żyje pod pantoflem swojej młodszej córki.



Temat Kellerów w trakcie kolacji u Leona został skutecznie zamknięty, a przynajmniej nikt o nich więcej nie wspominał. Jednak zarówno Leon, jak i sam Maks doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Alicja nie wyzbyła się myśli o nich przez cały wieczór. Co prawda rozmawiała z nimi na całkiem inne tematy, ale w głębi duszy myślami wracała do rodziców Maksa zastanawiając się nad całą tą sytuacją po cichu.
Zaraz po kolacji przenieśli się do salonu rozsiadając się wygodnie na kanapach by tam kontynuować swoją rozmowę. W zasadzie to Leon z Maksem przez cały czas rozmawiali, a ona tylko słuchała ich w miarę uważnie od czasu do czasu dodając coś od siebie.
- A myśleliście już gdzie chcielibyście pojechać? – zapytał, gdy Alicja zostawiła ich na chwilę samych w pokoju
- Nie myślałem jeszcze konkretnie. Zależy od tego na ile dni wolnego możemy liczyć. Zresztą nie wiem, czy Alicja w ogóle chce gdziekolwiek jechać.
- Na pewno tego potrzebuje. Maks przepraszam Cię za to, co powiem, ale dobrze, że Twoi rodzice wyjadą.
- Ja to wiem. Nie musisz mnie za to przepraszać. Sam uważam, że tak będzie lepiej dla. Alicja nie poradziłaby sobie z tą sytuacją wiedząc, że oni tu są. Może łatwiej by było gdyby on się ponownie nie pojawił w Toruniu, ale ta sprawa z Somalią… gdyby nie to, to prawdopodobnie nie przylecieliby z matką do Polski. Myślę, że to wzbudziło w Alicji te wszystkie obawy. Ojciec niby przeprosił, niby zrozumiał, ale prawda jest zupełnie inna. Tylko, że nawet, jeśli oni wyjadą, to Alicja będzie o tym myślała. Zresztą sam widzisz.
- Będzie myślała, ale złapie dystans do tego, co się stało. Sam odpoczynek już dobrze jej zrobi. Załatw ten wyjazd i to jak najszybciej.
Słowa Leona jeszcze bardzie utwierdziły go w przekonaniu, że ten wyjazd Alicji jest jeszcze bardziej potrzebny niż jemu, dlatego choćby nie wiadomo jak bardzo się upierała przy tym, aby zostać w Toruniu to musi ja stąd zabrać nawet siłą. Postanowił postawić na swoim i zbytnio nie przejmować się jej protestami. Jeśli tylko uda im mu się uprosić Elżbietę o równoczesny urlop dla siebie i dla Szymańskiej to natychmiast zabierze się za załatwienie tego wyjazdu.
Ponownie zagłębił się w rozmowę z Leonem słysząc dobiegający z kuchni głos Alicji. Nie wiedział jednak, z kim tak długo rozmawia, ale domyślał się, że o tej porze to może być tylko Beata, albo Sylwia. Tylko one były skłonne do wydzwaniania do siebie w ponure wieczory. I wcale się nie pomylił. Alicja, już od kilku minut wysłuchiwała jakiegoś dziwnie, radosnego biadolenia Beaty, sama nie bardzo majac, kiedy się odezwać.
- Beata, Beata, poczekaj. Uspokój się, bo nic nie rozumiem z tego, co do mnie mówisz. – przerwała w końcu siostrze chcąc dowiedzieć się konkretnie, o co Jasińskiej chodzi
- Nie jestem pijana.
- Wiem, że nie, ale Twoje podekscytowanie działa podobnie.
- Oj, po prostu pozbądź się ojca z domu.
- Co, hehe?
- No wyślij go gdzieś. Na dyżur, czy co. O najlepiej do Elżbiety.
- Żartujesz sobie?
- Nie. Mówię całkiem poważnie. U Elżbiety posiedzi długo, a o to mi chodzi.
- Ale dlaczego?
- Bo wrócę późno. A jak ojciec wyjdzie z domu i wróci późno to już nie będzie miał głowy do tego, żeby interesować się tym, czy jestem już w domu, czy nie. A tak jak będzie z wami siedział, to będzie czekał na mnie i jutro nie da mi żyć.
- I tak Ci nie da. Nie wie, co się z Tobą dzieje. Domyśla się, że się z kimś spotykasz.
- Ala proszę. Wygoń go z domu. Tobie też powinno to być teraz na rękę. Zostałabyś sama z Maksem.
- Beata nie przesadzaj.
- Proszę Cię. Zrób to dla mnie.
- Nie jesteś już dzieckiem.
- Wytłumacz to ojcu. Nie chcę słuchać przez kilka kolejnych dni kazań ojca.
- Nie będzie żadnych kazań.
- Ale będzie wypytywał i dokuczał.
- Jego mała córeczka ma przed nim tajemnicę. To normalne, że się o Ciebie martwi skoro nic mu nie mówisz.
- Nie no przekabacił Cię na swoją stronę. Zadzwonię sobie zaraz do Maksa. On będzie wiedział, co zrobić.
- Tak?
- Tak, w końcu… zresztą nieważne.
- Nie wręcz przeciwnie. Dokończ, chętnie się dowiem, jakich sposobów używaliście żeby pozbyć się biednego taty z domu.
- Było minęło. To, co zrobisz to dla mnie?
- Chyba zwariowałaś.
- Jejku, ale Ty jesteś. To, chociaż niech wypije coś z Maksem.
- Tata nie może pić i dobrze o tym wiesz.
- Cholera, no. Życie jest niesprawiedliwe.
- Coś za coś. Ale jak chcesz to mogę mu powiedzieć, że do mnie dzwoniłaś i że nic Ci nie jest. Może to go uspokoi.
- I tak będzie czuwał.
- A Ty w ogóle zamierzasz wrócić do domu?
- No jasne. Tylko trochę później. Zagadajcie ojca tak żeby o mnie nie myślał. Pa.
- Pa. – westchnęła rozłączając połączenie z Beata nie wyczuwając obecności Maksa w kuchni
- Z czym Ci tak ciężko? Sylwia pokłóciła się znowu z Ordą?
- Gorzej.
- Beata? Randka się przedłuży i trzeba unieszkodliwić Leona.
- Widzę, że dobrze to znasz. – stwierdziła widząc jego uśmiech
- Córeczka tatusia.
- Mój ojciec żyje pod pantoflem swojej młodszej córki. To chore.
- Zabawne. Nam też byłoby to na rękę.
- W tym temacie musieliście się z Beatą bardzo dobrze dogadywać.
- Nie narzekaliśmy.
- Maks! Hehe.
- No, co jestem z Tobą szczery. Chyba chcesz tego, prawda.
- Bez szczegółów. Zostawiłeś go samego?
- Rozmawia z Florczykiem przez telefon. Nie wiesz, z kim ona się spotyka?
- Nie mam pojęcia. Ale się dowiem.
- No nie wątpię.
- Maks…
- Nie. Ten temat skończyliśmy. – przerwał jej stanowczo dobrze wiedząc, do czego zamierza sprowadzić ich rozmowę
- Ale…
- Kochanie nie. Nie będziemy więcej rozmawiali o mojej matce. Przynajmniej nie dzisiaj. Chodź.
- Gdzie.
- Do Leona, a myślałaś, że gdzie?
- Nie wiem. Po Tobie można się wszystkiego spodziewać.
- Wariatka… jeszcze nie teraz. Jest za wcześnie. Poczekamy aż tatuś zaśnie. – zażartował wywołując na ustach Alicji niemały uśmiech. Po tym względem on i Beata naprawdę niewiele się od siebie różnią. Na szczęście ich skończony już związek nie stwarzał teraz dla niej problemu i co równie ważne dla nich najwyraźniej też nie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz