sobota, 25 stycznia 2014

Cz. 12 – Ewidentnie jej szukał.



Zastygła w bezruchu nie chcąc, a nawet bojąc się odwrócić w stronę nadchodzącego w jej kierunku Gustawa. Jego głos jednak był na tyle silny, że oboje z Piotrem machinalnie obrócili się w jego stronę. Myślała, że da radę, ale jak się okazało spotkanie z ojcem Maksa nie było łatwe. Już sam jego głos wywołał w niej wspomnienia nieprzyjemnej nocy, od której tak naprawdę zaczęły się wszystkie jej problemy, a teraz, kiedy za chwilę miała stanąć naprzeciwko niego i spojrzeć mu w oczy panika budziła się w niej, co raz bardziej. Im bliżej podchodził Gustaw tym ona bardziej wycofywała się w stroną ściany. Piotr stał obok niej i na razie obserwował. Wiedział, co zrobił jej Keller, albo, co chciał zrobić i nie trudno było mu się domyślić, jakie teraz emocje się w niej gromadzą. Odwróciła się energicznie w stronę Sali noworodków uciekając w ten sposób od Gustawa.
- Dzień dobry. – zaczął zatrzymując się tuż za nią i spoglądając na stojącego obok Piotra. Nie odpowiedziała. Nie miała nawet takiego zamiaru, albo po prostu nie była w stanie niczego teraz powiedzieć. – Możemy porozmawiać? – zapytał nie widząc żadnej reakcji z jej strony – Mógłby na s Pan zostawić?
- Nie. – odpowiedziała szybko za Piotra drżącą dłonią chwytając go za rękę i odwracając się przodem Kellera – Nie chce z Panem rozmawiać. Niech Pan stąd idzie.
- Tylko rozmowa. To tak wiele?
- Nie mamy, o czym rozmawiać.
- Jestem innego zdania. Musimy porozmawiać. – odparł stanowczym głosem zupełnie tak jakby nie przyjmowało do wiadomości jej odmowy. Pewny siebie zrobił niekontrolowany krok do przodu potęgując tym samym strach w Alicji. Zbliżyła się od Piotra szukając w nim pewnego rodzaju schronienia. – Niech się Pani nie wygłupia.
- Alicja nie chce z Panem rozmawiać.
- Pan niech się nie wtrąca.
- Proszę opuścić odział.
- Chcę tylko porozmawiać. Tyle chyba mi się należy.
- Nie. Nie ode mnie.
- Nie odpuszczę.
- Niech Pan stąd wyjdzie, albo wezwę ochronę.
- … spojrzał na Piotra zaraz jednak wracając wzrokiem na Alicję. Nie patrzyła na niego i najwyraźniej nie miała zamiaru tego zrobić – Do zobaczenia. – odpuścił sobie nie chcąc robić szumu afery na cały szpital. W końcu zależało mu na dobrej opinii. Odszedł korytarzem w końcu znikając im z pola widzenia.
Odetchnęła z ulgą roniąc kilka łez, co nie uszło uwadze Piotra. Przytulił ją do siebie pozwalając wyczuwając jej napięcie.
- Już dobrze.
- Nie jest dobrze. Nigdy nie będzie.
- Będzie. Daj sobie tylko trochę czasu.
- To nie jest takie poste. On jest ciągle obecny. I będzie, przecież jest ojcem Maksa.
- Ale Maks z Tobą chce ułożyć sobie życie, a nie z nim. Musisz mu powiedzieć, że on tu był.
- Czego on ode mnie chce.
- Lepiej żebyś się nie dowiedziała. 
- Dziękuję Ci…, że nie odszedłeś.
- Idź się przejść. Uspokoisz się trochę.
- A pójdziesz ze mną?
- Chętnie, ale nie mogę teraz. Weź Maksa.
- Nie, lepiej nie.
- Alicja musisz mu powiedzieć.
- Powiem. Powiem, ale później… Idę. Dzięki. – uśmiechnęłą się niemrawo kierując się w stronę wyjścia z oddziału, a następnie idąc za radą Piotra zabrała z szatni kurtkę i wyszła przed szpital korzystając z chwili spokoju na swoim oddziale.
Szukał jej dobrych kilkanaście minut odkąd skończył operować. Zniknęła mu z oczu i teraz kompletnie nie mógł jej znaleźć, ale musiała być na terenie szpitala, wiec najbardziej prawdopodobne było to, że znajdzie ją na oddziale u Wanata. Dobrze wiedział, że właśnie tam znajduje się jej oaza w szpitalu. Nie zastanawiając się dłużej przeszedł na ginekologię kierując się prosto do Sali noworodków. Tam jednak jej nie zastał, więc kolejnym punktem zaczepiania był gabinet ordynatora.
- Hej. Nie ma u Ciebie Alicji?
- Nie. Szukasz jej?
- Mhm. Gdzieś mi się zgubiła.
- Była u mnie jeszcze kilka minut temu.
- Ok., dzięki.
- Maks zaczekaj. – zdążył go zatrzymać zanim zamknął za sobą drzwi
- No?
- Usiądź na chwilę.
- Potrzebujesz pomocy chirurga?
- Nie tym razem. Chodzi o Alicję.
- Nie rozumiem?
- Kiedy tu u mnie była znalazł ją Twój ojciec.
- Co? Co Ty mówisz? Skąd on tutaj…?
- Ewidentnie jej szukał.
- Zabije.
- Poczekaj, nie tak szybko. Nic się nie stało, ale… Maks ona się go boi.
- Dziwisz się? Wiesz, co chciał zrobić?
- Zabierz ją stąd.
- …
- Wyjedźcie gdzieś. Chociaż na tydzień. Dwa.
- Myślałem już o tym.
- Nie ma, co myśleć. Ona tego potrzebuje.
- Nie tylko ona.
- To tym bardziej nie wiem, nad czym się jeszcze zastanawiasz. Chcesz żeby Ci uciekła?
- Gdzie ją znajdę?
- Przed szpitalem.
- Dzięki.
Wiedział, że Piotr ma rację. Myśleli przecież z Alicją o urlopie i coraz więcej rzeczy przemawiało do nich, że chyba jednak bez tego wyjazdu się nie obejdzie. Chciał przecież jakoś ułatwić Szymańskiej zaakceptowanie tych wszystkich wydarzeń ostatnich miesięcy. Zapomnieć nie zapomni, ale zaakceptować będzie musiała. Oboje będą musieli.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz